Andrzej Orecki

Premier

„ Jeżeli ktoś buduje swoją wielkość na kłamstwie
i obłudzie, ten nie jest wart piedestału”

Panie Premierze! Kończ Pan, wstydu oszczędź!

Miałem wątpliwą przyjemność wysłuchania wystąpienia pana Premiera na sobotniej konwencji PO. Moje oburzenie wywołały niektóre treści, które w nim zawarł najbardziej „pro obywatelski” Premier. A zaczął on z „grubej rury” mówiąc, że zastaliśmy zniszczony i zacofany kraj, który musieliśmy odbudować z zapaści cywilizacyjnej, wybudować nowe drogi, autostrady i szybką kolej, a mówił te słowa z takim przekonaniem, jakby wcześniej nic nie było. Pan premier odniósł się również do zapaści niektórych obszarów (będącej „osiągnięciem” jego i kierowanego przezeń rządu, który przez lata zaniedbywał tereny po likwidowanych zakładach pracy i przedsiębiorstwach funkcjonujących w PRL), ogłaszając z wielkim hukiem rewitalizację upadających części miast i regionów, by przywrócić ludziom nadzieję na lepsze jutro. A nie prościej było od razu naprawiać, a nie niszczyć?

Po paru latach „Polski w budowie”, wygrywanych i przekręcanych przetargach na „gigantyczne inwestycje”, po wymianach zegarków i pobieraniu milionowych odpraw, nadszedł czas odbudowy etyki i moralności biednych, poobijanych członków partii PO, co Premier szczególnie podkreślał grzmiąc na nich z trybuny. Ale czy trzeba to robić z ław rządowych?

Czarę mej goryczy przelała wypowiedź nowej Pani wicepremier, która w ogóle nieskrępowana oświadczyła, że „Oni” już wiedzą co nam jest potrzebne, mają już wszystko zaplanowane, co robić, gdzie i jak wydawać środki unijne. Gratulacje! Poprzednicy byliby dumni z takiego centralizmu, sami nigdy do takiej perfekcji go nie doprowadzili. Bo „Oni” wiedzą lepiej. Gdy usłyszałem te słowa nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że jednak coś tutaj nie gra. Po co więc ta obłuda o aplikowanie o środki unijne przygotowywane przez różne samorządy, lokalne społeczności i firmy skoro „Oni” i tak wiedzą lepiej, co i gdzie jest nam potrzebne. A już stwierdzenie, że dotychczasowe środki były dobrze wydatkowane zakrawa na kpinę, wziąwszy pod uwagę chociażby skalę bankructw i tragedii polskich firm, które były podwykonawcami międzynarodowych konsorcjów.
A tak na marginesie – może GUS, zamiast układać się w sprawach przetargów informatycznych i angażować do tego CBA, pokusiłby się np. o sporządzenie takiego zestawienia: ile kilometrów dróg i linii kolejowych wybudowano w okresie PRL, a ile teraz. Ile było zakładów produkcyjnych, hut i stoczni, a ile ich zlikwidowano w czasie transformacji. A jakby dodano do tego jeszcze liczbę wybudowanych szkół, szpitali, przychodni, domów kultury i mieszkań, to możne Premier uważniej ważyłby słowa mówiąc, że zastał zniszczony i zacofany kraj, bo to uwłacza milionom ciężko pracujących Polakom w okresie PRL-u. I na pewno można było więcej i na pewno można było lepiej, gdybyśmy nie żyli w utopijnym systemie totalitarnym, nie musielibyśmy odbudowywać kraju ze zniszczeń wojennych i przedwojennych zapóźnień cywilizacyjnych. Ale było inaczej.

Wszystko to może świadczyć chyba tylko o tym, że „platformersi” stracili kontakt ze społeczeństwem, no może oprócz referendów, szczególnie tego warszawskiego, gdzie czuli jego gorący oddech na plecach, ale jak widać nie zrozumieli tej lekcji. Taka hardość i pewność siebie – „My wiemy lepiej”- trąci arogancją władzy, a już na pewno nic nie ma wspólnego z tak ochoczo głoszonymi hasłami o decentralizacji państwa i podmiotowości obywateli. Wychodzi na to, że Platforma Obywatelska jest obywatelska już tylko z nazwy. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że centralizm demokratyczny z poprzedniego systemu został zamieniony przez nią na demokrację centralistyczną i żadne zaklęcia nie zmienią tego faktu. „Wszystko jest w rękach polityków, a powinno być w rękach społeczeństwa” tak brzmiały hasła wyborcze PO, ale ci którzy je głosili już dawno o nich zapomnieli, przypominając teraz bohaterów „Folwarku Zwierzęcego” Orwella.

I pewnie nie pisałbym o tym wszystkim, gdyby nie fakt, że pieniądze, które mogą być przeznaczone na rozwój regionów i budowę polskiej gospodarki trafią znowu do międzynarodowych konsorcjów, albo na nieefektywne inwestycje, które miast budować stabilną podstawę dla nowoczesnej i innowacyjnej rodzimej przedsiębiorczości staną się jej pogrobowcami.

Andrzej Orecki

Panie Premierze! Kończ Pan, wstydu oszczędź!

error: Content is protected !!