Minister nauki: Jowita zostaje – zebrane fragmenty prasy z akcji protestacyjnej w Poznaniu. Na początek ważny cytat:
„Nie chcemy, by konsultacje w sprawie Jowity władze uczelni przeprowadzały z samorządami studenckimi, ale ze studentami zrzeszonymi w związkach zawodowych. Teraz nie jesteśmy uznawani ani za stronę dialogu, ani za stronę konfliktu. Mimo tego, że mamy setki osób w związku, nie jesteśmy traktowani jak osoby, które zabierają głos w tej sprawie” – mówiła Gabriela Wilczyńska. „To, że tu jesteśmy, to dowód na to, że chcemy się uczyć. Nie chcemy, by ktoś nam to zabrał”.
„W ciągu ostatnich pięciu lat w naszym kraju ubyło aż 51 publicznych akademików. Dlaczego tak się dzieje? Władze części uczelni nie chcą przeznaczać pieniędzy na ich utrzymywanie lub tym bardziej remontowanie, bo uważają, że ich głównym zadaniem jest dydaktyka, a takie usługi można zostawić rynkowi (tak było na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach). Problemem są też wieloletnie zaniedbania.”
„Jowita zostaje”. Minister nauki spotkał się z okupującymi poznański akademik. „Jowita zostaje” – zapewnia Dariusz Wieczorek. Nowy minister przyjechał po południu ( 14.12.2023 )do studentów i aktywistów zajmujących salę konferencyjną domu studenckiego „Jowita”.
Minister obiecuje ratunek dla likwidowanego akademika. Studenci zakończą okupację w niedzielę. To efekty spotkania nowego ministra nauki Dariusza Wieczorka ze studentami zajmującymi od piątku salę
konferencyjną Domu Studenckiego „Jowita”. Ich główny postulat zostanie zrealizowany.
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu najpierw dostanie pieniądze na projekt i złoży wymagane wnioski. W międzyczasie rząd zmieni przepisy o budownictwie komunalnym, żeby umożliwić finansowanie także akademików. Minister nauki Dariusz Wieczorek zapowiada szybkie działania.
To jest kwestia zmiany ustawy, ale jak wiece państwo, jestem odpowiedzialnym politykiem, w związku z czym poinformowałem koalicjantów, że mam taki pomysł i projekt ustawy również mam. W tej chwili na pewno jest sytuacja taka, że kluczową sprawą dla rządu jest ustalenie budżetu, bo to musimy zrobić w ciągu 72 godzin. I zaraz po przyjęciu budżetu będę tą sprawę przedstawiał. – mówił minister.
Ustawa w obecnym kształcie umożliwia dofinansowanie 80 procent inwestycji. Budżet to miliard złotych rocznie. Okupujący przedstawili ministrowi w sumie sześć postulatów. Żądali między innymi wprowadzenia społecznych stołówek, podniesienia stypendium socjalnego, czy zwiększenia bazy akademików tak, żeby na każdej uczelni było miejsce dla co dziesiątego studenta. Chociaż minister nie obiecał realizacji wszystkich postulatów, Magdalena Kalbarczyk ze Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej zapowiedziała zakończenie okupacji.
Tak jak mówiliśmy wcześniej, tutaj działy się wykłady, debaty. Mamy zaplanowany harmonogram do niedzieli, do niedzieli chcemy, żeby te wydarzenia się odbyły i do niedzieli zostajemy. – powiedziała Kalbarczyk.
Uczestnicy okupacji domagali się także zagwarantowania, że nie poniosą żadnych konsekwencji za udział w strajku. Zapewniła ich o tym rektor UAM prof. Bogumiła Kaniewska. Ich ostatni postulat dotyczył zmiany okupowanej obecnie sali konferencyjnej akademika jako zawsze otwartego centrum dla studentów. Uczelnia zadeklarowała gotowość do rozmów, ale jedynie z odpowiednio zorganizowaną grupą.
Remont „Jowity” ma kosztować około 100 milionów złotych. Według wcześniej przygotowanego projektu, po rewitalizacji może być w niej nawet o 100 miejsc mniej niż dotychczas. Zaletą akademika jest jednak lokalizacja w centrum miasta.
kolejne informacje na temat JOWITA ZOSTAJE:
Minister nauki w rządzie Tuska: Jowita zostaje. Studenci biją brawa. „Cieszymy się. I… czekamy”
„Jowita zostaje” – zapewnił studentów okupujących poznański akademik minister nauki. „Cieszymy się. Minister spełni największy postulat. Będziemy pilnować, by doszło do dialogu w sprawie publicznych stołówek i zasobów mieszkaniowych uczelni” – mówi jeden z protestujących
NOWY MINISTER nauki w rządzie Tuska Dariusz Wieczorek przyjechał w czwartek 14 grudnia 2023 roku do studentów i studentek, którzy okupują akademik Jowita w Poznaniu (na zdjęciu). Do Jowity zjechali z całej Polski. Śpią w śpiworach na korytarzach i w pustej sali konferencyjnej. Szósty dzień walczą o spełnienie swoich postulatów. Chcą:
- by Jowita została;
- konkretnych planów na jej remont;
- rozwoju zasobów mieszkaniowych uczelni;
- publicznych stołówek;
- pokojów socjalnych.
Kilkudziesięciu protestujących spotkało się z ministrem po godz. 17:00 w sali wykładowej w Jowicie. „Teraz widzę akademik nieużytkowany i chciałbym zobaczyć ten nowy. Mam nadzieję, że Jowita wkrótce będzie tak wyglądała. Wasze postulaty wymagają przedyskutowania. Jesteśmy na to otwarci” – mówił Wieczorek. „Co może pan zagwarantować na piśmie?”
Ale studentki i studenci chcieli konkretów.„ Co dzisiaj może nam pan zagwarantować? Na piśmie? Mamy kartki, na których może się pan podpisać” – mówiła Gabriela Wilczyńska, studentka i działaczka Inicjatywy Pracowniczej.
Pokazała ministrowi nauki kartki.
„To nie jest kwestia podpisywania. Obiecuję, że jeżeli jutro rektorka UAM wystąpi do ministra nauki o przekazanie środków finansowych na projekt techniczny remontu budynku, to będziecie mieli to na piśmie” – mówił Wieczorek.
„Na deklarację złożoną na piśmie o sfinansowaniu remontu czekamy więc do niedzieli 17 grudnia 2023 roku” – mówiła Wilczyńska.
„Chcemy, by budżet przewidywał funkcjonowanie Jowity. Zobowiązuje się do tego tu i teraz, tak jakby własną krwią” – mówił Wieczorek. „Szanuję protestujących za odwagę, za to, że tu stoją, że walczą w imię idei. Cenię was za to co robicie. Chcę was uspokoić, że jeżeli nie będzie łamania prawa i dewastacji, nikt nie będzie wyciągał konsekwencji. Bo Polska – szczególnie po 15 października – jest wolnym krajem. Wy macie swoje postulaty, trzeba szukać kompromisu i rozwiązania sytuacji. Po to przyjechałem tu do was ze swoją pierwszą wizytą”.
Studenci okupują akademik Jowita. „Po zajęciach pracuję. Padam z nóg, a i tak nie starcza”
Studenci okupują akademik Jowita. „Po zajęciach pracuję. Padam z nóg, a i tak nie starcza”
Trwa walka o kultowy poznański akademik Jowita. „Będę tu spała do skutku. Potrzebujemy akademików. Studiuję i pracuję, a i tak nie starcza mi na wynajem mieszkania. Brakuje siły i czasu na naukę” – mówi OKO.press Nadia Polisiakiewicz, studentka pierwszego roku na UAM NADIĘ Polisiakiewicz spotykam na korytarzu Jowity. To największy dom studencki w centrum Poznania. Nadia studia zaczęła we wrześniu 2023 roku. Jest na pierwszym roku kognitywistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Ma na sobie klapki i dresowe spodnie.
„Śpię tutaj czwartą noc” – mówi studentka.
Na podłodze leżą śpiwory. Na środku korytarza stoi stolik. A na nim ciepła zupa, papierowe talerzyki, kubeczki na kawę i herbatę. Na ścianach studenci zawiesili plakaty: „Student w akademiku dla studentów”; „Zamiast głodówki tanie stołówki”. Nadia – podobnie jak kilkadziesiąt innych studentów i studentek – okupuje Jowitę od piątku 8 grudnia. To czwarty dzień protestu przeciwko likwidacji kultowego akademika.
„Chcę studiować. Ale zarabiam za mało na wynajem i życie”
W kwietniu 2023 rektorka UAM Bogumiła Kaniewska ogłosiła, że Jowita zostaje zamknięta dla studentów. Bo budynek jest w złym stanie technicznym. Remont akademika może kosztować nawet 100 mln zł. A uczelnia nie dysponuje takimi pieniędzmi. Studenci walczą o to, by Jowita dalej była akademikiem. Chcą też zwiększenia zasobów mieszkaniowych uczelni oraz publicznych stołówek.
„Brak miejsc w akademikach utrudnia studiowanie, a niektórych wyklucza” – mówi Nadia. Sama mieszka w pokoju, który wynajmuje w dzielonym mieszkaniu w Poznaniu. Płaci za niego 1000 zł z rachunkami. „Dobrze trafiłam, to bardzo niska cena” – mówi Nadia.
Pracuje w dyspozytorni taksówek. Zarabia niecałe 2000 zł miesięcznie.
„To za mało na opłacenie pokoju i życie” – mówi Nadia. Pochodzi z Gniezna. „W wakacje mieszkałam z rodzicami i dojeżdżałam do pracy w Poznaniu. Ale nie dałabym rady połączyć tego ze studiami. Musiałam się przeprowadzić. W Poznaniu nie miałam szansy na akademik. Bo Gniezno jest za blisko” – mówi Nadia.
„Pokój pomagają mi opłacić rodzice. W tym miesiącu mam mniej zmian w pracy i mniej zarobię. Ale chociaż odpocznę. Przez ostatnie dwa miesiące dzień w dzień byłam na uczelni albo w dyspozytorni taksówek. Byłam tak zmęczona, że w pierwszy wolny weekend nie miałam na nic energii. Po prostu padłam na łóżko. Akademiki są nam potrzebne” – mówi Nadia.
„Chcemy, by Jowita była akademikiem”
Do Jowity zjeżdżają się studenci i studentki z całej Polski. Na korytarz wchodzą ze śpiworami, ubraniami i zapasami jedzenia.
Protest w Jowicie. Fot. Julia Theus
„Mamy szczęście. Ktoś dał nam właśnie lodówkę, schowamy w niej jedzenie. Ludzie cały czas coś przynoszą. Dzisiaj dostaliśmy chleb z piekarni” – mówi Jan Leopold, student Politechniki Poznańskiej, który wnosi pustą lodówkę do środka akademika.
„Studiować mogą tylko bogaci”
Pokazuje na drzwi do pustej sali konferencyjnej, na których wisi kartka: „Strefa ciszy”.
„Tutaj śpimy. Uczelnia zamykając Jowitę zabiera nam mieszkania. Chcemy remontu Jowity, by był to dalej akademik studencki. Zostaniemy do skutku” – mówi Jan.
„Mieszkam z rodzicami. Mam dobrą sytuację. Walczę o osoby, które mają gorszą sytuację finansową i muszą rezygnować ze studiów, bo nie mogą się utrzymać z pracy dorywczej. Każdy człowiek powinien mieć równą szansę, by się uczyć. Teraz studiować mogą tylko bogaci” – mówi Jan.
Część wykładowców przeniosła do Jowity swoje zajęcia. I to tutaj wykładają dla studentów.
Na tablicy w sali wykładowej studenci wypisali swoje postulaty,
„Chcemy remontu Jowity i konkretnego planu rozwoju zasobów akademików, publicznych stołówek i pokoi socjalnych” – mówi Jan.
„Jak mamy kształcić kadry, skoro część ludzi dzieli pracę ze studiami? Jak mamy uczyć się na egzaminy, kiedy nie mamy czasu na odpoczynek?” – mówi Igor Sokołowski, student psychologii na UAM. „Psychologia to zawód zaufania publicznego. Jak psychologowie mają zdobywać wykształcenie i pomagać ludziom w kryzysie psychicznym, skoro nie mają na to sił ani czasu?”.
„Wynajem oznacza złe warunki”
Igor pochodzi z Poznania, mieszka z rodzicami. „Wspieram kolegów i koleżanki, które takiego szczęścia nie mają. 20 minut temu moja koleżanka wyszła do pracy.
Mieszka w ciężkich warunkach.
Wynajmuje pokój za 1300 zł w mieszkaniu w Poznaniu. Ma grzyba na ścianie, w kuchni nie ma wentylacji, właściwie nie da się tam oddychać. Ciężko jest to mieszkanie ogrzać„ – mówi Igor. ”Studiować mogą tylko osoby, które mają bogatych rodziców. Stypendia nie są na tyle wysokie, żeby się utrzymać”.
Znajomy Igora studiował w zeszłym roku bioinżynierię na Uniwersytecie Warszawskim. „Pierwszy rok studiów pogodził z pracą. Ale był w złym stanie psychicznym i fizycznym. Wykończony, nie miał kiedy uczyć się na sesję. Wracał do domu i szedł spać. Nie wytrzymał i rzucił studia. Przeszedł na zaoczne” – mówi Igor.
Poznańscy studenci okupują akademik Jowita w Poznaniu. Fot. Julia Theus
„Kryzys mieszkaniowy i pozbywanie się zasobów socjalnych przez uniwersytety to kwestia ogólnopolska. Nie zgadzamy się na skandaliczną politykę UAM” – mówi Aleksandra Taran, studentka etnologii i i filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, która przyjechała wspierać protest.
„Musiałem dwa razy wracać do rodziców”
Aleksandra wynajmuje mieszkanie w Warszawie ze swoimi koleżankami. Za pokój płaci 1500 zł. Studiuje dziennie. Pracuje na pół etatu w teatrze i organizacji pozarządowej. Mimo to w utrzymaniu pomagają jej rodzice. „Z dorywczej pracy trudno zapłacić za mieszkanie i jeszcze mieć co zjeść. Jestem wdzięczna za pomoc rodziców. Ale nie każdy może na takie wsparcie liczyć” – mówi Aleksandra.
„Mam to szczęście, że studiuję w rodzinnym mieście. Zdarza się, że popracuję. Znajdę coś na rynku prywatnym, wynajmę ze znajomymi, żeby się wyprowadzić z domu. Ale już dwa razy musiałem wrócić do rodziców” – mówi Adam Ochwat, student socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
„Bo nie byłem w stanie korzystać z życia, pracować na gastro i studiować. Teraz średni wiek wyprowadzki od rodziców w Polsce to 29 lat. Nie mamy szansy na własny kąt, jeżeli chcemy studiować” – mówi Adam.
Przypomnijmy, że 2022 roku aż 51 proc. osób w wieku 18-34 lata mieszkało z rodzicami (tak wynika z najnowszych danych Eurostatu). Wśród krajów UE gorzej od nas wypadają tylko Włochy, Portugalia, Grecja, Słowacja i Chorwacja. W ciągu ostatnich lat sytuacja poprawiła się też w Rumunii, Łotwie, Litwie, Estonii i na Węgrzech. Ale nie w Polsce, bo w polityce mieszkaniowej niewiele się zmieniło.
„Brak akademików to problem w całej Polsce”
„Z każdym miesiącem jest coraz gorzej. A uczelnie nie budują akademików. Zaniedbują te, które istnieją i traktują je jako ostatnią deskę ratunku. To się dzieje w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie. Wszędzie mamy te same problemy” – mówi Adam.
Aleksandra Taran i Adam Ochwat, studenci Uniwersytetu Warszawskiego, którzy przyjechali do poznańskiej Jowity wspierać protest. Fot. Julia Theus
„Uniwersytety powinny zwiększać dostępność akademików. Pokój dla dwóch osób w warszawskim akademiku kosztuje 700 zł, a w Poznaniu 1200 zł. To cena, którą można podzielić między dwie osoby. To wiele taniej niż na rynku prywatnym. W dodatku nie trzeba płacić kaucji, jest bezpiecznie, nie ma ryzyka, że właściciel potraktuje kogoś niesprawiedliwie.
Pokój w akademiku to często jedyna możliwość, by osoba z mniejszego miasta mogła pójść na studia” – mówi Adam. „Uczelnie oferują mieszkania dla 5 proc. swoich studentów”
„Poznański i warszawski uniwersytet chwalą się, że będą otwierać nowe akademiki. Tylko że Uniwersytet Warszawski otwiera nowy akademik pierwszy raz od 50 lat. Miejsc w nim jest coraz mniej, bo uczelnia podwyższa standard. Nie ma pokoi dla trzech czy czterech osób, są tylko jedno lub dwuosobowe” – mówi Adam.
„Uczelnia wypychając studentów na rynek prywatny nie spełnia założenia, że studia mają być dostępne dla wszyskich, dla jak największej liczby osób. Też dla tych mniej uprzywilejowanych. Za pokój w Warszawie musimy płacić 1500 zł od osoby na rynku prywatnym. Ludzie muszą więc studiować dziennie i pracować, by się utrzymać. Często studenci z mniejszych miast zaczynają studia, ale potem rezygnują z nauki.
Bo koszty życia są za wysokie” – mówi Aleksandra.
„Największe uczelnie w Polsce oferują mieszkanie dla 5 proc. swoich studentów. To niedorzeczne. Ceny mieszkań idą w górę, a płace nie. Połowa studentów pracuje w branżach, które źle płacą, są męczące. Ludzie nie mają czasu na studiowanie,
walczą, by utrzymać się na powierzchni.
Zamiast przeżywać lata studiów, które dla naszych rodziców były sielanką” – mówi Adam.
„Traci na tym społeczeństwo. Studenci zajmują mieszkania na rynku prywatnym, a ceny rosną. Gdyby zasób mieszkaniowy uczelni publicznych zwiększał się adekwatnie do zapotrzebowania, to pomogłoby to obniżyć ceny na rynku prywatnym” – mówi Aleksandra.
„Uczelnia dwa razy prosiła o sfinansowanie remontu”
W poniedziałek, 11 grudnia 2023, rektorka UAM prof. Bogumiła Kaniewska w trakcie konferencji odpowiedziała na postulaty studentów i studentek okupujących Jowitę.
„Uczelnia dwukrotnie wystąpiła do Ministerstwa Edukacji i Nauki z wnioskiem o sfinansowanie remontu DS Jowita. Odpowiedź jest negatywna. Uniwersytet będzie kontynuował rozmowy w tej sprawie po powołaniu nowego ministra nauki. Równocześnie prowadzi rozmowy z przedstawicielami miasta Poznania na temat współpracy przy remoncie lub budowie nowego akademika w centrum miasta” – mówiła prof. Kaniewska.
Zapewniała, że nie podjęła decyzji o sprzedaży budynku. Zadeklarowała też, że do września 2024 roku takiej decyzji nie podejmie. A losy budynku uzależnione są od wyników prowadzonych rozmów. Od 1 stycznia 2024 roku budynek Jowita ma być całkowicie wyłączony z użytkowania.
„Finansowane stołówki to rozwiązanie na szczeblu krajowym”
„Uczelnia ma w planach budowę drugiego domu studenckiego na Morasku, przebudowę i rozbudowę domu studenckiego Hanka oraz inwestycje i modernizacje budynków UAM, w tym dokończenie remontu DS Babilon. Zakładamy powiększenie bazy mieszkaniowej o kolejnych 400 miejsc, jest on jednak uwarunkowany pozyskaniem środków ze sprzedaży DS Jowita” – mówiła prof. Kaniewska.
„Pokoje socjalne i tzw. strefy relaksu funkcjonują już w tej chwili w wielu jednostkach uczelni” – mówiła prof. Kaniewska. „Obecna sytuacja finansowa UAM nie pozwala na złożenie obietnicy otwarcia stołówki studenckiej prowadzonej i dofinansowanej przez uczelnię. Problem wymaga rozwiązania systemowego na szczeblu ministerstwa” – mówiła prof. Kaniewska.
Studenci i studentki twierdzą jednak, że zostaną w Jowicie, dopóki uczelnia nie spełni ich postulatów.
Minister nauki: Jowita zostaje
„Nie chcemy, by konsultacje w sprawie Jowity władze uczelni przeprowadzały z samorządami studenckimi, ale ze studentami zrzeszonymi w związkach zawodowych. Teraz nie jesteśmy uznawani ani za stronę dialogu, ani za stronę konfliktu. Mimo tego, że mamy setki osób w związku, nie jesteśmy traktowani jak osoby, które zabierają głos w tej sprawie” – mówiła Gabriela Wilczyńska. „To, że tu jesteśmy, to dowód na to, że chcemy się uczyć. Nie chcemy, by ktoś nam to zabrał”.
„Władze uniwersyteckie będą dbały o to, co się dzieje w Jowicie. Jeżeli chodzi o obiekt, to jego funkcjonalność pozostaje do uzgodnienia między wami i władzami. Władzom UAM zależy, by studenci się dobrze czuli. Kiedy będzie zlecony projekt, będziecie mogli o nim z władzami dyskutować. Widzę, że macie chęć kompromisu i dobrą wolę, by to załatwić. Podziwiam was za determinację w walce o swoje prawa” – mówił minister nauki.
Studenci i studentki zaczęli bić brawa.
„Uniwersytet dobrem wspólnym!” – skandowali.
„Cieszymy się. Ale politycy lubią mówić o dialogu”
„Cieszymy się, że Jowita zostaje. Minister nauki obiecał spełnić nasz największy postulat. Nie chcemy jednak, by władze uczelni groziły nam pozwami za akcję protestacyjną w Jowicie. Obawiamy się tego. Dla mnie deklaracja słowna ministra w sprawie ochrony prawnej to za mało” – mówi OKO.press Tymoteusz Głowiński, który studia na poznańskim uniwersytecie zacznie w przyszłym roku.
„Minister stwierdził, że nasze pozostałe postulaty, czyli publiczne stołówki i zwiększenie zasobów mieszkaniowych, to kwestie do przedyskutowania. To prawda, ale trzeba tego jeszcze przypilnować, bo politycy lubią mówić o dialogu. To ważna dla mnie sprawa. Zależy mi, by studiować w najlepszych możliwych warunkach”.
Przypomnijmy, że w kwietniu 2023 roku rektorka UAM Bogumiła Kaniewska ogłosiła, że Jowita zostaje zamknięta dla studentów. Bo budynek jest w złym stanie technicznym. Remont akademika może kosztować nawet 100 mln zł. A uczelnia nie dysponuje takimi pieniędzmi.
Uczelnia dwa razy – jeszcze za rządów PiS – wystąpiła do Ministerstwa Edukacji i Nauki z wnioskiem o sfinansowanie remontu DS Jowita. Ale dostała negatywną odpowiedź. Dariusz Wieczorek obiecał to zmienić.
Brak akademików to problem w całej Polsce
„Z każdym miesiącem jest coraz gorzej, ceny rosną, mieszkania są coraz droższe. Uczelnie nie budują akademików. Zaniedbują te, które istnieją i traktują je jako ostatnią deskę ratunku. To się dzieje w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie. Wszędzie mamy te same problemy” – mówi OKO.press Adam Ochwat, student socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, który przyjechał wspierać protest poznańskich studentów.
„Mam to szczęście, że studiuję w rodzinnym mieście. Zdarza się, że popracuję. Znajdę coś na rynku prywatnym, wynajmę ze znajomymi, żeby się wyprowadzić z domu. Ale już dwa razy musiałem wrócić do rodziców”
„Bo nie byłem w stanie korzystać z życia, pracować na gastro i studiować. Teraz średni wiek wyprowadzki od rodziców w Polsce to 29 lat. Nie mamy szansy na własny kąt, jeżeli chcemy studiować” – mówi Adam.
Przypomnijmy, że 2022 roku aż 51 proc. osób w wieku 18-34 lata mieszkało z rodzicami (tak wynika z najnowszych danych Eurostatu). Wśród krajów UE gorzej od nas wypadają tylko Włochy, Portugalia, Grecja, Słowacja i Chorwacja. W ciągu ostatnich lat sytuacja poprawiła się też w Rumunii, Łotwie, Litwie, Estonii i na Węgrzech. Ale nie w Polsce, bo w polityce mieszkaniowej niewiele się zmieniło.
„Uniwersytety powinny zwiększać dostępność akademików. Pokój dla dwóch osób w warszawskim akademiku kosztuje 700 zł, a w Poznaniu 1200 zł. To cena, którą można podzielić między dwie osoby. To wiele taniej niż na rynku prywatnym. W dodatku nie trzeba płacić kaucji, jest bezpiecznie, nie ma ryzyka, że właściciel potraktuje kogoś niesprawiedliwie.
Pokój w akademiku to często jedyna możliwość, by osoba z mniejszego miasta mogła pójść na studia” – mówi Adam.
„Uczelnie oferują mieszkania dla 5 proc. swoich studentów”
„Poznański i warszawski uniwersytet chwalą się, że będą otwierać nowe akademiki. Tylko że Uniwersytet Warszawski otwiera nowy akademik pierwszy raz od 50 lat. Miejsc w nim jest coraz mniej, bo uczelnia podwyższa standard. Nie ma pokoi dla trzech czy czterech osób, są tylko jedno lub dwuosobowe” – mówi Adam.
„Największe uczelnie w Polsce oferują mieszkanie dla 5 proc. swoich studentów. To niedorzeczne. Ceny mieszkań idą w górę, a płace nie. Połowa studentów pracuje w branżach, które źle płacą, są męczące. Ludzie nie mają czasu na studiowanie, walczą, by utrzymać się na powierzchni. Zamiast przeżywać lata studiów, które dla naszych rodziców były sielanką”
W ciągu ostatnich pięciu lat w naszym kraju ubyło aż 51 publicznych akademików. Dlaczego tak się dzieje? Władze części uczelni nie chcą przeznaczać pieniędzy na ich utrzymywanie lub tym bardziej remontowanie, bo uważają, że ich głównym zadaniem jest dydaktyka, a takie usługi można zostawić rynkowi (tak było na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach). Problemem są też wieloletnie zaniedbania.
WARSZAWA – W akademikach należących do Uniwersytetu Warszawskiego jest miejsce dla nieco ponad 5 proc. wszystkich studentów uczelni. To 2 tys. miejsc na 37 tys. studentów.
Udało mi się uzyskać kontakt do mieszkańca Domu Studenta nr 3 w Warszawie, który należy do UW i stoi przy ul. Kickiego 9. Chłopak, który chciał zachować anonimowość, oprowadził mnie po budynku i pokazał mi swój pokój
— Nie było mnie stać na nic innego. Akademik jest zdecydowanie tańszy niż wynajęcie mieszkania — przyznał mój rozmówca
— Jestem zadowolony i na pewno będę chciał tu mieszkać w kolejnych latach. To nie wynika jednak ze standardu akademika — stwierdził student
— Meble się rozpadają, moim zdaniem mogą pamiętać czasy Gierka. (…) Samemu nie można malować ścian w pokojach, nawet jeżeli są poplamione — dodał.
Wzrost cen wynajmu mieszkań sprawił, że w tym roku wzrosło zainteresowanie publicznymi akademikami, które wciąż są tańsze. Problem w tym, że liczba domów studenckich z roku na rok spada. Z danych GUS przytoczonych przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat w naszym kraju ubyło aż 51 publicznych akademików. Dlaczego tak się dzieje? Władze części uczelni nie chcą przeznaczać pieniędzy na ich utrzymywanie lub tym bardziej remontowanie, bo uważają, że ich głównym zadaniem jest dydaktyka, a takie usługi można zostawić rynkowi (tak było na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach). Problemem są też wieloletnie zaniedbania.
— Brak miejsc w akademikach to problem, który występuje od wielu lat. W Polsce, z małymi wyjątkami, tak naprawdę od lat 50. XX wieku prawie nie buduje się nowych miejsc tego typu. W akademikach należących do Uniwersytetu Warszawskiego jest miejsce dla nieco ponad 5 proc. wszystkich studentów uczelni. To 2 tys. miejsc na 37 tys. studentów — komentują przedstawiciele Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej.
W jakich warunkach mieszkają nieliczni studenci, którym udało się dostać miejsce w akademiku? Dlaczego jednym się to udało, a innym nie? Ile za to płacą? Czy są zadowoleni?
Akademik od środka
Żeby uzyskać odpowiedzi na powyższe pytania, postanowiłem zajrzeć do jednego z akademików. Udało mi się uzyskać kontakt do mieszkańca Domu Studenta nr 3 w Warszawie, który należy do UW i stoi przy ul. Kickiego 9. Chłopak, który chciał zachować anonimowość, oprowadził mnie po budynku i pokazał mi swój pokój. Kiedy wszedłem do środka, zaskoczyło mnie to, że w akademiku, który dość długo był owiany kiepską sławą, przestrzenie wspólne, takie jak kuchnie, łazienki czy toalety prezentują się całkiem nieźle. Mój rozmówca wyjaśnił, że to dzięki remontowi, który został tam przeprowadzony w ostatnich latach. Wspomniany remont ewidentnie nie obejmował jednak pokojów, które wyglądają znacznie skromniej. O tym, jak się tam żyje, możecie przeczytać poniżej, a z całego wyjazdu przygotowaliśmy też krótką relację wideo, którą można obejrzeć na naszym Instagramie.
Dlaczego zdecydowałeś się na mieszkanie w akademiku?
Powód jest bardzo prosty. Nie było mnie stać na nic innego. Akademik jest zdecydowanie tańszy niż wynajęcie mieszkania. Gdybym miał to zrobić samemu, to w ogóle nie wchodziłoby w grę, ale nawet przy dzieleniu czynszu na kilka osób i tak akademik wygrywa.
Ile płacisz za miejsce w dwuosobowym pokoju? W akademiku to kosztuje trochę poniżej 500 zł. W mieszkaniu byłoby jakieś dwa razy drożej.
Czy trudno było dostać miejsce w akademiku?
Bardzo trudno. Były z tym też cyrki, bo część wniosków długo leżała nierozpatrzona. Dopiero na początku roku akademickiego, kiedy Inicjatywa Pracownicza i studenci zorganizowali protest na Uniwersytecie Warszawskim, to osoby, które do tego czasu tkwiły w zawieszeniu, dowiedziały się, czy dostały miejsce w akademiku, czy nie.
Jakie były kryteria? Czemu dla ciebie znalazło się miejsce, a dla innych nie?
Najważniejsze jest kryterium dochodowe oraz kryterium odległości. Oprócz tego są różne dodatkowe czynniki, takie jak sieroctwo, półsieroctwo czy niepełnosprawność, za które można dostać dodatkowe punkty. To nie jest jednak tak, że ktoś może później sprawdzić, czemu się nie dostał, ile dostał punktów itd. Ten proces nie jest do końca transparentny.
Kiedy ty dowiedziałeś się, że dostałeś miejsce w akademiku? Około 26 września.
Co się stało z ludźmi, którzy dłużej musieli tkwić w zawieszeniu albo w ogóle nie dostali miejsca?
Dwóch moich kolegów, którzy obecnie tu mieszkają, przez tydzień musiało koczować u znajomych na kanapie. Jeżeli chodzi o osoby, które ostatecznie nie dostały miejsc w akademikach, to spora część z nich musiała zrezygnować ze studiów, bo nie było ich stać na wynajęcie mieszkania lub pokoju w Warszawie. Znam jednego bardzo zdolnego gościa, który z tego powodu rzucił prawo, wrócił do rodzinnej miejscowości i teraz pracuje w Żabce. Wspomniałeś wcześniej, że ty płacisz niecałe 500 zł za miejsce w dwuosobowym pokoju. To jest jakaś standardowa stawka, czy może w każdym akademiku jest inaczej?
Jeśli chodzi o Uniwersytet Warszawski, to domów studenta jest siedem i każdy z nich ma inne ceny. Ten, w którym obecnie jesteśmy, należy do najtańszych. Po drugiej stronie ulicy jest inny akademik, w którym pokoje mają znacznie wyższy standard, więc ceny też są wyższe. Jesteś zadowolony z mieszkania w akademiku?
Tak, jestem zadowolony i na pewno będę chciał tu mieszkać w kolejnych latach. To nie wynika raczej ze standardu akademika. Przestrzenie wspólne są akurat całkiem spoko, ale pokoje, jak sam zresztą widzisz, są w nienajlepszym stanie. Podoba mi się jednak to, że jest tani i dobrze skomunikowany z centrum miasta. Jest w nim też społeczność akademikowa, która dosyć prężnie działa. Opowiedz trochę o życiu w akademiku. Czy legendy o niekończących się imprezach są prawdziwe? Jak funkcjonuje ta społeczność na co dzień?
Jeżeli chodzi o niekończące się imprezy, to są raczej legendy. Nie powiedziałbym, że pod tym względem jest tu jakaś totalna rzeźnia. Oczywiście zdarzają się posiadówki, ale nie są zbyt destruktywne dla mieszkańców. Jeżeli chodzi o życie codzienne, to fajnie, że większość z nas zna się co najmniej z widzenia. Najłatwiej poznać się przed akademikiem, gdzie zawsze można kogoś spotkać, pogadać itd. Poza tym rada studentów organizuje różne wydarzenia filmowe, muzyczne albo imprezy, ostatnio mieliśmy halloween. Dużo się więc dzieje, ale jak ktoś lubi ciszę i spokój, to moim zdaniem też by się tu odnalazł. Jakie są największe zalety mieszkania w akademiku z twojego punktu widzenia?
Pierwszą jest cena, drugą jest cena i trzecią też cena. Mówiąc poważnie, to poza ceną fajne jest też to, że tramwaj jest bardzo blisko, więc nie muszę dużo chodzić, żeby dostać się na uczelnię. Dalej jest wspomniana wcześniej społeczność akademika. Dzięki niej można się sporo dowiedzieć i zawsze jest do kogo się odezwać. Jeżeli ktoś mieszka samemu, to może mieć z tym problem. Jakie są największe wady mieszkania w akademiku?
Pokoje nie są zbyt duże. Mnie to akurat jakoś bardzo nie przeszkadza, bo zawsze mieszkałem w małych przestrzeniach, ale dla niektórych to może być problem. Poza tym jest kwestia wyposażenia. Prawie wszystko, co tu jest, musiałem załatwić sobie sam. Mam na myśli talerze, kubki, sztućce, patelnie itd. To był dla mnie dosyć duży koszt. Oczywiście są jakieś rzeczy, które można pobrać z magazynu akademika, ale ich asortyment jest ograniczony. Są tam np. pościele, firanki, kosze na śmieci i lampki nocne. Problematyczne jest też grzanie, które zaczęło się w tym roku całkiem późno. Ja przestałem chodzić w kurtce po pokoju dopiero pod koniec października.
Wspomniałeś o wyposażeniu. Opowiedz o meblach, które masz w pokoju.
Meble się rozpadają, moim zdaniem mogą pamiętać czasy Gierka. Ja tym rzeczom po prostu nie ufam, zresztą sam na pewno widzisz, że są stare, rozklekotane i trochę zatęchłe. Jedyną ich zaletą jest to, że tu są.
Może się czepiam, ale ściana w pokoju jest miejscami mocno poplamiona. Nie mogliście jej odmalować, kiedy wprowadzaliście się tu ze współlokatorem?
Nie. Samemu nie można malować ścian w pokojach, nawet jeżeli są poplamione. Nie można też wynosić starych mebli, o których przed chwilą rozmawialiśmy. Jeżeli ktoś chciałby je np. zastąpić swoimi, to nie może tego zrobić.
Czy w innych akademikach jest podobnie?
Warunki w akademikach są bardzo różne. Są takie, w których standard jest wyższy, ale są też takie, gdzie jest znacznie gorzej. U nas nie ma robactwa, ale w warszawskim „Muchomorku”, czyli w Domu Studenta nr 1, zdarza się, że po korytarzu idzie się w towarzystwie 20 karaluchów. Po drodze do kuchni można zwymiotować. Ostatnio pojawiają się też informacje dotyczące pluskiew w łóżkach. Administracja ponoć praktycznie nic z tym nie robi, były jakieś działania, ale okazały się kompletnie nieskuteczne. Poza tym jest tam też problem ze śmieceniem, co tylko pogarsza sprawę. Jednak nawet jeśli ktoś stara się utrzymać czystość w swoim pokoju, to i tak wchodzi mu tam robactwo. Jedna z zasad, o której powiedział mój rozmówca, bardzo mnie zdziwiła. Nie rozumiem, dlaczego studenci nie mogą pomalować swoich pokojów, chociażby na biało, żeby lepiej im się tam mieszkało. Napisałem w tej sprawie do administracji Domu Studenta nr 3, ale niestety nie dostałem odpowiedzi.